Niektórym ubywa włosów, innym wagi, a kolejnym lat. Natalii, Ewie, Julicie, Ani i Kasi za sprawą pokrętnej genetyki ubywa przede wszystkim mięśni. LGMD (ang. limb girdle muscular dystrophy), czyli dystrofia mięśniowa obręczowo-kończynowa, to stety-niestety nie nazwa nowej partii politycznej, tylko rzadkiej choroby nerwowo-mięśniowej, która wywróciła kilka życiorysów do góry nogami. Co najmniej 5. W tym nierównym starciu dziewczyny nie mają szansy na znokautowanie choroby, bo na LGMD nie ma dziś skutecznej terapii. Postanowiły jednak nie poddawać się w pierwszej rundzie, ponieważ istnieje jeden sposób na spowolnienie jej postępu. Mądra rehabilitacja. Ta, choć bezcenna, okazuje się mieć swoją cenę. Miesięczny koszt podstawowej rehabilitacji to średnio 1000 zł. To wysoka cena, jaką dziewczyny muszą płacić za utrzymanie swojej sprawności.
Nie ma co udawać – Twoje wsparcie jest na wagę złota.
Jeśli do końca czerwca zbierzemy 5000 zł, opłacimy miesiąc wakacyjnej rehabilitacji każdej z dziewczyn. Dzięki Tobie Natalia, Ewa, Julita, Ania i Kasia mogą zachować dłuższą sprawność, a tym samym pozostać niezależne.
JAK MOŻESZ WESPRZEĆ? TO PROSTE!
1. Wpłać10zł, 50złlub 100zł (fundacja nie pobiera żadnej prowizji). 2. Nagrajwideo ze swoim playback show do dowolnie wybranej piosenki lub jej fragmentu. 3. Nominuj3 kolejne osoby, które w ciągu 48 h zrobią to samo. 4. Opublikujnagranie na swoim profilu facebookowym. 5. Dołączdo wydarzeniana Facebooku i zaprośswoich znajomych.
Pokaż, że nie udajesz i wspierasz dziewczyny z LGMD. Daj im szansę na wyrównane starcie z chorobą.
POZNAJ DZIEWCZYNY I ZOBACZ, CO DAJE IM REHABILITACJA
Natalia Wybrańczyk
Dzięki rehabilitacji zażywam mniej środków przeciwbólowych, spokojnie się wysypiam, pracuję nad swoją kondycją, przez co mogę samodzielnie się poruszać i pozostać względnie niezależna.
Mam na imię Natalia. Niedawno ukończyłam liceum ogólnokształcące i rozpoczęłam najdłuższe wakacje w życiu. Po tej słodkiej beztrosce zamierzam rozpocząć studia. Uwielbiam muzykę reggae oraz kulturę z nią związaną, dlatego moją ulubioną formą spędzania wolnego czasu są koncerty ze znajomymi. Lubię też pływać, bo woda od zawsze była moim żywiołem, w którym mogę czuć się w pełni sprawna. Interesuję się również fotografią, zarówno jako osoba, która maltretuje innych swoim aparatem, jak i modelka. Lubię ludzi, dlatego wychodzę z domu przy każdej okazji. W samotne wieczory wybieram filmy bądź książki, które podejmują problem ludzkiej psychiki, zmieniającej się pod wpływem różnych wydarzeń. Tak samo jest ze mną – czasami jestem niepoprawną optymistką, innym razem dopadają mnie wątpliwości. Szybko się nudzę, dlatego lubię coś zmieniać w swoim wyglądzie. Przede wszystkim staram się jak najwięcej uśmiechać! Jestem szczera, uparta i najbardziej w życiu cenię autentyczność! Moim celem stało się pokonywanie różnych barier oraz spełnianie swoich marzeń. Jednym z nich to zaplanowany na te wakacje skok ze spadochronem! Staram się być silną osobą, która uparcie dąży do wyznaczonych celów. Czasami potykam się w tych działaniach, ale zawsze się podnoszę – być może za sprawką mojej determinacji lub wspaniałych osób, które wzbogacają moją codzienność.
Julita Kuczkowska
Rehabilitacja pozwala mi samodzielnie docierać do pracy i na uczelnię, bo dzięki dbaniu o swoją sprawnością mogę bez pomocy innych korzystać z auta.
Mam na imię Julita. Pochodzę z Sulejowa. Ukończyłam Politechnikę Łódzką, a od października zaczynam studiować psychologię. Zawsze interesował mnie mechanizm kreowania osobowości i ludzkich zachowań. Mimo swoich ograniczeń nie potrafię usiedzieć na miejscu. Wszędzie mnie pełno, a ci, którzy mnie znają, wiedzą, że byłabym zdolna w jeden dzień spakować plecak i wyruszyć na księżyc, choć czasem mam swoje humory i przyznaję, że bywam nie do wytrzymania. Moją największą pasją jest życie, a kolejną nurkowanie. Moje mottobrzmi: "Próba jest zwycięstwem". Kocham zwierzęta i najchętniej wszystkie przygarnęłabym do domu. Od psa począwszy, a na słoniu skończywszy.
Ewa Brożek
Rehabilitacja jest dla mnie drogą do jak najdłużej zachowanej aktywności, sposobem na życie bez bólu. Pomimo prawie 20 latach na wózku elektrycznym udaje mi się jeszcze w przestrzeni domowej funkcjonować bez konieczności korzystania z 4 kółek.
Jestem absolwentką Uniwersytetu Gdańskiego i współzałożycielką Fundacji Parent Project Muscular Dystrophy, gdzie działam na rzecz poprawienia standardów opieki nad osobami z dystrofiami mięśniowymi. W swoich działaniach kładę nacisk na dwa obszary: diagnostykę genetyczną LGMD oraz rehabilitację i wsparcie techniczne, pozwalające na jak najdłuższe zachowanie sprawności i cieszenie się z niezależności, a co za tym idzie - wolności osób ze znacznie osłabioną siłą mięśni. Z zapałem wyszukuje różnego rodzaju nowinki technologiczne i medyczne, testuje je na sobie i oceniam ich przydatność dla osób z dystrofiami mięśniowymi. W tym celu wykorzystuję też inżynierskie talenty swojego Taty i bawię się w konstruktorkę. Jako autorka projektu „Dystrofie mięśniowe od A do Z” staram się w trakcie warsztatów szkoleniowych popularyzować wiedzę o specyfice choroby, pokazywać, jak podejmować dobre decyzje dotyczące zakupu sprzętu rehabilitacyjnego i jakie strategie przyjmować, aby rehabilitacja nie była procesem nudnym, chociaż konieczności jej systematyczności i ciągłości nie wyeliminuję.
Anna Świtoń
Rehabilitacja sprawia, że na co dzień mogę wystarczająco samodzielnie funkcjonować i że wciąż mogę pozwolić sobie na takie atrakcje jak jazda na rowerze.
Mam na imię Ania. Od poniedziałku do piątku jestem studentką Politechniki Łódzkiej. Biorę każdy dzień trochę mniej serio, choć czasem bywam poważna. Specyficzne poczucie humoru i żarty to moja codzienność, ale można się przyzwyczaić. Czasami w poczuciu nagłego natchnienia namaluje coś na ścianie lub biały T-shirt zastąpi mi płótno. Uwielbiam murale, te w Łodzi są naprawdę piękne. Z niecierpliwością czekam na lato, szczególnie gdy noce są ciepłe i można popatrzeć w gwiazdy, wspólnie rozważając problemy tego świata. Znajomi i przyjaciele wiedzą, że nie potrafię śpiewać, choć nie protestują, gdy bez przerwy coś nucę. Posiadówka przy gitarze? Jak najbardziej. Czego pragnę? Robić to, co lubię, a nie to, co muszę, móc wnosić w życie innych jakąś pozytywną wartość, a marzenia i plany? Podróż Route 66.
Katarzyna Bierzanowska
Rehabilitacja? To przepis na niezależne życie z LGMD. Choć od 2 lat poruszam się na wózku, rehabilitacja pozwala mi ograniczać ból i zachować samodzielność w wielu sytuacjach - od związania włosów przez pranie po aktywne życie zawodowe i towarzyskie.
25 lat żywej wagi pełzającej na co dzień po lubelskich brukach to ja. W wolnych chwilach, których planuję dorobić się na emeryturze, będę robić na drutach w bujanym fotelu, pogwizdując ulubione hity Beyoncé, a tymczasem? Formalnie jestem lingwistką, w praktyce częściej jednak tłumaczką, na co dzień spełniam i rozwijam się także jako doradczyni antydyskryminacyjna, a słabość do polszczyzny sprawiła, że z dumą przybliżam język polski cudzoziemkom i cudzoziemcom. Jako że gdzieś rządzić muszę, to jestem panią i władczynią niezależnej inicjatywy Nie-pełnoprawna, żeby przekonywać, że nie taki niepełnosprawny straszny, jak go malują. Nie zapominam i o pożywce dla ciała – w chodzeniu może i znajdą się lepsi, ale jazda na nartach czy skoki ze spadochronem wychodzą mi całkiem nieźle, a medal zdobyty z drużyną rugby na wózkach czeka na wnuczęta. W przerwach między rehabilitacją pływam, w przerwach między pływaniem śpiewam, a od niedawna jestem największą miłośniczką mojej czworonożnej asystentki o imieniu Finka. Prywatnie? Racjonalna kobieta z silną potrzebą samostanowienia, przeciwniczka źle stawianych przecinków, fanka uzależniających seriali, beznadziejna krawcowa i jeszcze gorsza kucharka.